piątek, 7 sierpnia 2015

Dowolny bohater ! Część 4 (ostatnia)

~[Twoje imię]~
Minął miesiąc. Moje włosy powoli rosną. Plus jest taki, że są naprawdę piękne, kolor jest wyraźniejszy, a ogólnie jest ich więcej i są gęstsze. Ja i [I.T.U] znowu jesteśmy razem. Bardzo dobrze nam ze sobą, naprawdę nasza miłość mi pomaga. Potrzebna mi krew, tylko litr. Dzięki tej krwi prawdopodobnie bym wyzdrowiała.
Moi rodzice jak i rodzice [I.T.U] odwiedzają mnie i pocieszają. Ale [I.T.U] coraz rzadziej do mnie przychodzi, stał się tajemniczy. Doktor przekazał mi, że może już niedługo będę miała nową krew. Mam nadzieję, że dawca już jutro "odda" mi trochę swojej krwi, bo ze mną coraz gorzej. Pójdę spać...
*następny dzień*
Niedługo przyjdzie do mnie mama, ma przynieść mi parę "witamin" czyli owoców.  [I.T.U] napisał do mnie, że dziś mnie nie odwiedzi, cytuje: "Przepraszam dziś nie przyjdę, może jutro." Może? Pewnie już mu się znudziłam, cały czas w szpitalu zero czasu dla niego... Znów czuję się gorzej.
~[I.T.U]~
Jest mi strasznie przykro, że nie mogę być teraz z [T.I]. Chciałbym jej to powiedzieć, ale ona by mi nie pozwoliła. Ja muszę jej pomóc, uratować ją. Kocham ją...
To dziś miałem to zrobić. Miałem oddać litr krwi dla niej. Nie powiedziałem jej dlatego, żeby się nie martwiła bo to zaszkodzi jej stanowi, a przede wszystkim zakazałaby mi tego, nie wiem czemu, ale znam ją na tyle żeby to po prostu wiedzieć. Lekarz mówił mi, że kiedy zabiorą mi już ten litr mogę poczuć się trochę gorzej, że będzie mi słabo czy coś i żebym pił dużo soków i zjadł jakąś kanapkę. No i że mam się za wiele nie ruszać. Postaram się to zrobić, postaram. 
To już zaraz, teraz.
Igła w mojej żyle. 
Krew przepływająca przez rurkę.
I te dziwne uczucie, jakby ktoś zabierał ci twoje "życie".
Koniec!
-Dobrze chłopcze, to koniec. Jesteś świetnym chłopakiem, zazdroszczę tej dziewczynie takiego partnera. Proszę, to soczek i kanapka dla Ciebie, na zdrowie. Powiedz jak poczujesz się gorzej. Nie ruszaj się za dużo, lepiej usiądź w kawiarni. 
-Dziękuję i właśnie miałem zamiar iść do tej kawiarni żeby odpocząć.
-Super, to idź, pamiętaj mało ruchu !
-Dobrze, dobrze.-miła pani.
Siedzę już około godzinę w kawiarni i czuję się bardzo dobrze. Mam zamiar zaraz odwiedzić [t.i].
~[Twoje Imię]~
Właśnie się obudziłam i czuję się chyba dobrze. Hmmm zbyt dobrze.
Leżę w bardzo wygodnym łóżku, w bardzo ładnym pokoju i sama. Nie znam tego miejsca ale moge tu zostać na zawsze. Wypełzłam z łózka od razu potem je zaścielając. Zauważyłam na szafce obok łóżka jakąś torebkę. W niej znalazłam śliczną sukienkę, na pewno nie moja za ładna jak na mnie. To chyba prezent od kogoś, ciekawe kogo? Niechętnie założyłam ją, nie byłam pewna czy była dla mnie. Przejrzałam się w lustrze, sukienka leży idealnie. Ja sobie takich rzeczy nie kupuje, ale zacznę.
Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do doktora po wypis. Dostałam go od razu. Kiedy skończyłam wszystkie formalności, poszłam po kawę do kawiarni. Była godzina 22, a po szpitalu chodzili tylko lekarze i pacjenci. Kiedy kupiłam już swój napój, wyszłam przed szpital.
Poczułam się wtedy taka wolna, zdrowa. Wspaniałe uczucie. Przeszłam się do parku naprzeciwko budynku, usiadłam i w spokoju wypiłam kawę.
Na niebie zebrały się szare chmury, pędzie burza i to porządna. Szybko zadzwoniłam do mamy aby po mnie przyjechała, odpowiedziała że będzie za 10 minut. Przeszłam się na przystanek przy szpitalu by usiąść i schować się przed deszczem, który powoli zaczął lecieć z nieba. Krople wydawały się być złote, lub czerwone jak krew. To było okropnie dziwne.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, położyłam się na ławce i zasnęłam.
Obudziłam się. Może nie do końca bo nic nie widziałam. Byłam zamknięta w jakimś pudle, szafce nie wiem. Zaczęło mi być strasznie gorąco, brakowało mi tlenu. Po chwili usłyszałam nieznany mi głos
*[T.I] była bardzo młodą, piękną panną. Niestety Bóg bardziej ją potrzebuje tam, w niebie niż my tu, na ziemi. Wszyscy tu zebrani niech pamiętają ją taką, jaką zawsze była, młoda, piękna i zawsze pocieszna, z uśmiechem na twarzy. Wiele z was nie miało okazji by się z nią pożegnać, możecie zrobić to teraz. Podejdźcie tu i powiedzcie tylko jej kilka słów.*
Po tej... przemowie usłyszałam wiele miłych i smutnych słów kierowanych do mnie. Na koniec każda z osób sypała coś na te pudło w którym byłam, domyśliłam się że to piasek. Zrozumiałam również, że mnie pochowali, że to mój pogrzeb... że umarłam.
Ale to nie możliwe! Przecież, ja się ruszam, oddycham, ja ŻYJE! Znajdowałam już się pod ziemią ponieważ słyszałam tylko stłumione głosy i szlochy. Musze coś zrobić ja przecież żyje! Zaczęłam krzyczeć i walić pięściom w trumnę, ale to nic nie dawało. Nie rozumiem, krzyczę jak opętana a oni mnie nie słyszą?
DZIEŃ PÓŹNIEJ
Wciąż leże i nic. Zastanawiam się czy żyje czy nie. Wcale nie jestem głodna, śpiąca i nie mam potrzeby. Jestem w 80% przekonana, że jednak nie żyję. Chciałabym stąd wyjść i zobaczyć rodzinę, przyjaciół i jego.
Zamknęłam oczy i znalazłam się w domu, w korytarzu. Przeszłam dalej do kuchni, zastałam tam rodziców płaczących nad moim zdjęciem. Wiec to prawda, ja nie żyje. Podeszłam do nich, dotknęłam ich dłoni i powiedziałam
-Zawszę będę z wami, kocham was.
Rodzice jak oparzeni odskoczyli od siebie i zaczęli się rozglądać.
-Co to było, czy ty to czułaś ? Czy to może być
-Też to czułam, to na pewno [T.I]. My też cię kochamy skarbie.
Mama zaczęła płakać, natomiast tata mocno ją przytulił i powiedział
-Jeśli tu wciąż jesteś daj nam znak, proszę.
Szybko zastanowiłam się co zrobić, coś wiarygodnego lecz nie szkodliwego. Na stole leżał plastikowy kubek z wodą. Podeszłam do niego i strąciłam go dłonią. Kubek spadł a woda rozlała się. Mama z tatą spojrzeli na podłogę. Ja swoją gołą stopą ustałam w wodę, a na niej został przez chwile jej odcisk.
-Tęsknimy za tobą kochanie, ale odejdź tam gdzie ci będzie lepiej, kochamy cie mocno. Uśmiechnęłam się i powiedziałam
-Żegnajcie.
Odeszłam, ale muszę pożegnać się jeszcze z jedną osobą.
Znalazłam się nad fontanną, tą do której zawsze z [I.T.U] przychodziłam. Siedział tam cały zapłakany i trzymał mój naszyjnik, dostałam go od niego.
-Kocham cię [I.T.U], bardzo.
-Co? Czy to ty [T.I]
-Tak to ja.
-Ja tez cie kocham i tęsknie, chciałbym żebyś wróciła. Nie przeżyje bez ciebie, niedługo do ciebie dołączę, zobaczysz.
-Nawet o tym nie myśl, ty żyj dalej, ułóż sobie życie. A ten naszyjnik podaruj dziewczyninie, którą pokochasz dwa razy mocniej ode mnie. Ja już muszę iść, kiedyś się spotkamy, ale na pewno nie wkrótce. Ciesz się życiem bo to największy dar jaki możemy dostać. Do zobaczenia [I.T.U]
-Do zobaczenia... - chłopak uśmiechną się, schował naszyjnik i poszedł. Ja usiadłam na fontannę i zniknęłam. Tak musiało być, a tutaj będzie mi lepiej.
THE END.
|
|

|
No to ten tego, cześć. Przepraszam jeśli są błędy. A teraz pa. :D